DLACZEGO?
Jak się okazuje, mam różnych czytelników. Są tacy, którzy nie cierpią, jak narzekam. Są tacy, którzy mi w tym wtórują. Sam wychodzę z założenia, że jeżeli coś mnie wkurza, a nie mam na to wpływu, to albo mogę sprawić, żeby mieć na to wpływ, albo coś zmienić w tej kwestii, żeby przestać się wkurzać, albo rozładować emocje w prosty i bezpieczny sposób, przelewając je na "papier". Kiedy coś się zapisze, a później to coś przeczyta raz, drugi, piąty... często nagle okazuje się, że albo znajduje się racjonalne wyjaśnienie, wytłumaczenie sytuacji, albo patrzy się na coś z boku, co ułatwia racjonalizację problemu, albo zwyczajnie daje możliwość spojrzenia na zagadnienie po jakimś czasie, już bez emocji. Po co? Racjonalność chroni mnie przed powtarzaniem takiego stanu w podobnej sytuacji w przyszłości. Jeden z moich trenerów w pracy managera mawiał do mnie: "Marek, pisz sobie, spisuj wszystko, co kotłuje ci się w głowie, a zobaczysz, że łatwiej ci będzie pewne rzeczy porządkować, a na pewno myśli". "Działaj jak żołnierz, analizuj, odchudzaj tekst, operuj precyzyjnymi pojęciami, konkretyzuj myślenie". I rzeczywiście. Łatwiej tak żyć i funkcjonować. I jest jeszcze coś -analiza SWAT, plusy i minusy sytuacji... kiedy je się pozbiera na papierze, można czasem patrząc na taką analizę wyciągnąć całkiem sensowne i mądre wnioski co do działania, a nawet życia....
Co do pytania w niniejszym poście wydaje się ono bardzo zasadne. Osobiście od samego początku uważałem że niestety Euro 2012 nie wniesie do naszej gospodarki nic poza chwilowym przypływem gotówki z tytułu zwiększonej turystyki spowodowanej tymi rozgrywkami. Przeczucie to chodziło mi po głowie już po wyborze na państwo współtowarzyszące Ukrainy a nie np. Czech, Słowacji, Niemiec. Od samego początku czułem że całe to przedsięwzięcie niestety jest dużym przekrętem na szczeblu federacji piłkarskich i UEFA a podobne pikantne wątki do tego poniżej jedynie utrwalały mnie w moim przekonaniu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.wprost.pl/ar/193804/Szantaz-UEFA-Albo-zwolnienia-z-podatkow-albo-EURO-2012-w-Hiszpanii/
Pytanie zasadnicze brzmi jednak, jakie korzyści odniesie z tego Polska (jako całe państwo - społeczeństwo a nie tylko PZPN oraz kilku włodarzy miast wraz z podstawionymi firmami budowlanymi)? Bo co do tego, iż prywatne konta kilku cwaniaków typu Blatter, Listkiewicz, Kręcina, Lato itd. będą pękać w szwach, nie mam wątpliwości. Ale zastanówmy się nad faktycznymi korzyściami z tego interesu w który musimy zainwestować ogromne pieniądze publiczne (http://forsal.pl/grafika/505751,65740,za_jedno_krzeselko_na_stadionie_kupilbys_4_mkw_mieszkania.html) i po którym to pozostaną wielkie obiekty sportowe, których utrzymanie miesięczne, konserwacja itd. kosztować będzie budżety miast (czyli nas wszystkich) dziesiątki tysięcy złotych. Niestety poza wątpliwym stałym wzrostem turystyki i atrakcyjności Polski (na czym wzrost atrakcyjności Polski miałby polegać? W końcu stadiony to nie podstawowa infrastruktura publiczna jak kolej, dworce, autostrady, wały przeciwpowodziowe itd. a na te jak mówił rząd teraz pieniędzy nie ma) nie widać jakichkolwiek innych perspektyw trwałych korzyści odniesionych przez Polskę. Nie będzie też wpływu z tytułu podatków bo z tych UEFA i reszta organizatorów będzie zwolniona. Co więcej stadiony te po całym spektaklu, wątpliwe by przyciągały fanów z całego świata jak Camp Nou czy Wembley, gdyż w Polsce nie ma żadnej drużyny o tradycjach czy poziomie choćby zbliżonym do hiszpańskiej Segunda Division, a nasza reprezentacja po tradycyjnych 3 meczach (rozpoczęcia, o wszystko i o pietruszkę) najzwyczajniej odpadnie (dzisiaj wygrałyby z nami reprezentacje np. Mali, Botswany czy Gabonuhttp://www.fifa.com/worldfootball/ranking/lastranking/gender=m/fullranking.html#confederation=0&rank=203&page=2).